poniedziałek, września 15, 2014

Początki zawsze są trudne


Po dość długiej przerwie, postanowiłam powrócić do treningu Insanity Workout. Z decyzją zwlekałam dość długo, ale biorąc pod uwagę, iż program z Shaun T przynosił znaczne efekty (i to w naprawdę krótkim czasie), przygotowałam się zdecydowanie lepiej tym razem. Moim celem jest poprawienie kondycji oraz wyrzeźbienie tych nieszczęsnych mięśni brzucha.




Oprócz materiałów filmowych, do kompletu załączny jest poradnik żywieniowy, który okazuję się być świetnym wsparciem dla intensywnego treningu. Tego mi właśnie brakowało, ponieważ poprzednim razem nie zmieniłam do końca swoich nawyków żywieniowych. Jedynie zrezygnowałam z picia wszelkiego radzaju alkoholu oraz ograniczyłam słodycze do minimum.

To tyle już o mojej styczności z Insanity, czas najwyższy chociaż w skrócie opisać na czym on polega i dlaczego zdecydowałam się właśnie na ten rodzaj ćwiczeń.

Insanity Workout to jeden z programów należących do BeachBody, prowadzony pod okiem trenera Shaun T. Jest to zestaw ćwiczeń interwałowych czy cardio, gdzie nie jest używany żadnen sprzęt. Jedynym narzędziem jest Wasze ciało, więc spokojnie można wykonywać wszystkie ćwiczenia w domowym zaciszu. Nie wiem czy to zasługa samych ćwiczeń czy prowadzącego, a może jednak tych dwóch elementów przykłada się na to, że nie zrezygnowałam i udało mi się zakończyć 2 miesięczny program.

Tak, tak...  w sumie to 2 miesiące, plus dodatkowy tydzień, tzw. Recovery, który pojawia się pomiędzy pierwszym oraz drugim miesiącem intensywnych ćwiczeń, żeby nie powiedzieć, że zabójczych. Ci co próbowali, wiedzą o czym mówię;)



Nie będę tego ukrywać, ale ten trening nie należy do łatwych i jeżeli nie spędzaliście czasu dość aktywnie, wasz organizm może przeżyć szok. Nie wspominając o zakwasach, które mogą się pojawić już po drugim dniu. Cóż, wiedziałam na co się piszę...

Bardzo istotnym elementem jest tutaj rozgrzewka. Trening właściwy jest poprzedzony rozgrzewką, która trwa średnio 10 min. oraz na zakończenie, tzw. COOL DOWN. Na pewno niweluje to prawdopodobieństwo wystąpienia skurczy do minimum, a przede wszystkim przygotowuje do tego co Was czeka.

Zanim miałam jakąkolwiek styczność z Insanity. Próbowałam wielu opcji dla poprawienia kondycji jak i figury, zazwyczaj były to krótkie 10-15 min. filmiki z YouTube lub chyba wszystkim znana "6 Weidera". Dzięki mojemu byłemu chłopakowi spróbowałam nareszcie szalonych treningów z Shaun T i nie żałuję. Naprawdę trudno było mi odnaleźć odpowiedni trening, który nie tylko nie znudzi mi się po krótkim czasie ale będzie wzbudzał we mnie pozotywne emocje i będzię napędzać do działania, a nie... odliczaniem powtórzeń do końca.

Insanity sprawia, że inaczej możemy spojrzeć na wysiłek fizyczny. To nie tylko ćwiczenia, ale świetna zabawa, podczas której uwalniana jest jedynie pozytywna energia. A sposób w jaki motywuje Cię sam trener sprawia, że nawet leżąc na podłodzę bez sił, wstajesz, aby dokończyć to co zostało rozpoczęte.

Trening jest do samego końca wielkim wyzwaniem, a sama poprawa wyników jest nieunikniona!

Na pierwszy ogień idzie Fit Test, w którym sprawdzamy swoje możliwości przed rozpoczęciem pełnego programu. Polega on na wykonaniu jak największej liczby powtórzeń konkretnego ćwiczenia (a jest ich 8) w przeciągu 1 min. Element ten jest powtarzany średnio co 2 tygodnie i uwierzcie mi, poprawa jest mniej lub bardziej znaczna.
Myślę, że nie ma sensu opisywać wzystkich kompilacji ćwiczeń już teraz. Pozostawię to na materiał do kolejnych postów.



Jutro pierwszy dzień, trzymajcie kciuki!

0 komentarze:

Prześlij komentarz